Jeszcze w XIX wieku wyprawy w Tatry zarezerwowane były dla wąskiego grona ludzi naprawdę zdeterminowanych. Sam dojazd do Zakopanego oznaczał kilka dni w niewygodnej dorożce, a później na piechurów czekały kolejne problemy logistyczne- jak znaleźć mieszkanie, jak nie zgubić się w górach o nieznanej topografii? Dziś wygląda to trochę prościej. A patrząc z perspektywy pierwszych górołazów- zabranie w góry bobasa nie wydaje się aż tak wielkim wyzwaniem.
PO CO
Przez tydzień wędrowaliśmy po Tatrach z 7-miesięczną Gabrysią. Zwykle spotykało nas na trasie mnóstwo uśmiechów i słów uznania dla małej taterniczki, ale zdarzyły się też osoby z dezaprobatą kręcące głową.
Zabieramy Małą w góry bo sami je kochamy i chcemy od samego początku dzielić się z Nią tym, co dla nas najbardziej wartościowe. Żeby idąc na taką rodzinną wycieczkę czuła w powietrzu zapach zimnego strumienia- i żeby w przyszłości ten zapach kojarzył jej się właśnie z pięknymi momentami- mimo, że nie będzie ich pamiętać. I sami też nie chcemy z tatrzańskich widoków rezygnować.
Ten wyjazd utwierdził nas w przekonaniu, że Mała tylko na tym korzysta- zwłaszcza gdy obserwowaliśmy jak szuka wzrokiem i śmieje się do szumiących strumieni i wodospadów, dotyka małymi paluszkami trawy, kwiatów i liści drzew, i śmieje się do wygłupiającego się taty.
A momenty kryzysowe? Oczywiście, wszystkie dzieci czasem płaczą i krzyczą- i w domu i w terenie (o dziwo, w domu chyba trochę więcej). I dokładnie tak jak w domu trzeba mieć głowę (i plecak) pełną pomysłów na poprawę humoru.
WÓZEK, CHUSTA CZY NOSIDŁO
Chcąc zobaczyć Tatry, trzeba wyjść na szlak. Na jaki środek transportu najlepiej się zdecydować?
Mieliśmy ze sobą i wózek, i chustę- ale korzystaliśmy praktycznie tylko z chusty. Tatrzańskie szlaki są kamieniste i wózek (nawet taki z dużymi kołami) sprawdzi się tylko na niektórych:
- Morskie Oko z Palenicy Białczańskiej (asfalt)
- Dolina Kościeliska
- Dolina Chochołowska (choć kamienie na końcu są mocno zniechęcające)
- Dolina Strążyska
- Rusinowa Polana z Wierchu Porońca
Trzy pierwsze trasy są jednak dosyć długie, a dwie kolejne pokonywaliśmy jako etap przed dalszą drogą- więc zabieranie wózka nie bardzo nam pasowało. Staraliśmy się wybierać takie szlaki, których czas przejścia oscylował wokół 3 godzin- a jednak można było zobaczyć coś ciekawego. I dlatego chusta zdecydowanie zwyciężyła. Jeśli dziecko już siedzi, dużo szybszą i łatwiejszą opcją jest nosidło ergonomiczne.
W chuście czy nosidle każda trasa, którą rodzic jest w stanie pokonać, stoi otworem. Dziecko jest przytulone i bezpieczne, większą cześć trasy zwykle przesypia.
Optymalna temperatura do chusty to raczej chłodno i umiarkowanie ciepło niż gorąco- na dużym upale miałam wrażenie, że Młoda się w chuście ugotuje. Wtedy lepiej sprawdziłby się wózek – np. z parasolką. Ale można się też ratować cienistymi leśnymi ścieżkami i częstszymi postojami.
O CZYM TRZEBA PAMIĘTAĆ
O ostrożnym stawianiu kroków 🙂 Ja uczyłam się nowego “stylu” chodzenia po górach- wcześniej często zdarzyło mi się gdzieś bezmyślnie krzywo stanąć, zwłaszcza w drodze powrotnej, gdy zmęczenie daje o sobie znać. A z tobołkiem trzeba po prostu myśleć o tym, jak iść- zwłaszcza gdy zagrodzą nam drogę mokre i śliskie skały. Na dłuższą metę- to bardzo pozytywna zmiana.
O nakryciu głowy z daszkiem i kremie z filtrem dla malucha, dodatkowej parze skarpetek do chusty i ciepłym okryciu w razie pogorszenia pogody (u nas sprawdził się polarowy sweterek z kapturkiem, który można nałożyć i zahaczyć o chustę). Przydaje się też koc piknikowy na którym mały wędrowiec może swobodnie powierzgać nogami na postojach.
Jeśli chodzi o zabawki- nam dla 7-miesięczniaka świetnie sprawdzają się np klucze i okulary przeciwsłoneczne odbijające twarz bobasa 🙂
Poza tym dziecięcy ekwipunek jest w zasadzie taki sam jak zwykle kiedy wychodzimy z domu.
I NAJWAŻNIEJSZE – GDZIE IŚĆ?
Wcześniej padło już kilka możliwości przejażdżki wózkiem. A oto kilka propozycji wycieczek chustowych, głównie w paśmie reglowym. Poukładane w kolejności od najłatwiejszej do najtrudniejszej (ale ocena jest subiektywna a różnice nie są wielkie). Każda z nich to około 3-4 godziny marszu. W sam raz dla niemowlaka,który może zapragnąć nieco dłuższych postojów.
Kliknij w tytuł, żeby znaleźć opis. 🙂
DOLINA KU DZIURZE I DOLINA ZA BRAMKĄ
Bardzo łatwa, spokojna trasa, przez dwie krótkie dolinki reglowe i łączącą je ścieżkę pod reglami. Można ją skrócić podjeżdżając samochodem w okolice każdej z nich oddzielnie- obie przejdziemy w około 25 minut tam i 20 minut z powrotem.
Tutaj też jest bardzo łatwo – prosta droga, w większości biegnąca przez las pełen słonecznych prześwitów. Na końcu czeka na nas schronisko i rozległa panorama.
DOLINA MAŁEJ ŁĄKI- MIĘTUSI PRZYSŁOP – STANIKÓW ŻLEB
Moim zdaniem- to najpiękniejsza z opisywanych tutaj propozycji. Świetne widoki będziemy mieli najpierw z Wielkiej Polany, a potem z Przysłopu Miętusiego. I to będą takie naprawdę pierwszej klasy tatrzańskie panoramy! Jedyną trudnością mogą być nieco śliskie kamienie przy zejściu.
TOPOROWA CYRHLA – WIELKI KOPIENIEC
Tę trasę Gabriela przebyła jeszcze w brzuchu :). Nie zmienia to faktu, że świetnie nadaje się ona na wycieczkę z niemowlakiem. Żeby ominąć najbardziej stromy fragment proponuję po dojściu na polanę skręcić w zielony szlak w prawo- zamiast iść prosto w kierunku szałasów.
WIERCH PORONIEC – RUSINOWA POLANA – GĘSIA SZYJA
Początek będzie absolutnie łatwy, i bardzo ładny. A potem będzie trochę trudniej, ale za to jeszcze piękniej! Plusem są jedne z najlepszych widoków w Tatrach, a małym minusem gęste zaludnienie (ale czasem można sobie pozwolić na wyjście bladym świtem i mieć całą polanę dla siebie).
Tu jest naprawdę pięknie, ale przy podejściu na szczyt Nosala, a zwłaszcza przy zejściu w stronę Murowanicy możemy napotkać pewne trudności- dlatego polecamy wariant przez Nosalową Przełęcz.
DOLINA BIAŁEGO – SARNIA SKAŁA – DOLINA STRĄŻYSKA
Przepiękna trasa, która jednak wymaga od rodzica ostrożności- podejście z obu stron jest trochę śliskie. Warto sprawdzić, czy prognozy nie są deszczowe i w takim wypadku wybrać się gdzieś indziej. Ostatnie podejście- z Czerwonej Przełęczy na szczyt Sarniej Skały – ma trudne fragmenty, jeśli jesteśmy we dwójkę warto wejść na zmianę bez Malucha.
HALA GĄSIENICOWA Z CZARNYM STAWEM
To miejsce to tatrzańska perełka. Chce się tu wracać i chce się pokazać je dziecku! I warto- mimo że droga jest stosunkowo długa, to nie ma na niej wielu trudności. Z chustą najwygodniej będzie się wchodziło szlakiem z Brzezin, a jeśli mamy ochotę na więcej widoków- to żółtym lub niebieskim szlakiem z Kuźnic też damy radę!
*Na końcu każdego tatrzańsko – niemowlęcego wpisu czeka na Was niespodzianka- jeden z rewelacyjnych, muminkowych cytatów!*
“Była to wesoła dróżka, wijąca się to tu, to tam, jakby w podskokach, żwawo biegnąca w coraz to inną stronę, czasem nawet zawiązująca węzły sama na sobie – wszystko z radości. Taka droga nigdy nie męczy i chyba nawet prędzej się nią idzie niż drogą prostą i nudną.”
Tove Jansson, Kometa nad Doliną Muminków