Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Tatry z dzieckiem: Dolina Białej Wody z Łysej Polany


Dolina Białej Wody z dzieckiem

KAPITALNĄ trasę udało nam się trafić w czasie jednego z ostatnich, jeszcze wakacyjnych, pobytów w Tatrach. Jej początek znajduje się kilkadziesiąt metrów za polską granicą, tuż za przejściem granicznym w Łysej Polanie.

Mowa o Dolinie Białej Wody, która biegnie równolegle z Doliną Rybiego Potoku prowadzącą do Morskiego Oka po stronie polskiej. Jest też nazywana Doliną Białki, ale tu ciekawostka: rzeka Biała Woda zmienia nazwę na Białka dopiero po połączeniu z Rybim Potokiem (u wylotu obu dolin) – i pod tą nazwą wpływa potem do Dunajca. Podczas gdy z Palenicy Białczańskiej do naszego najpopularniejszego tatrzańskiego jeziora kierują się tłumy, tutaj jest prawie pusto. Oddajmy sprawiedliwość – Morskie Oko jest miejscem wyjątkowo urokliwym i na opisywanej tu trasie aż tak imponujących widoków nie spotkamy. Ale wszystko ma swój czas- moim zdaniem czas na Morskie Oko to wczesny poranek, dzień powszedni. A kiedy szukamy w górach spokoju, nawet w piękny, wakacyjny weekend – można śmiało wypróbować spacer brzegiem Białej Wody.

Dolina Białej Wody jest doliną walną, czyli jeśli podążymy nią do końca, to doprowadzi nas do głównej grani Tatr. Jeśli mamy wystarczająco dużo sił i czasu, niebieski szlak doprowadzi nas do nad stawy w Dolinie Litworowej, lub – jeśli pod koniec nieco zboczymy w szlak żółty albo zielony – na Małą Wysoką lub Polski Grzebień.

Pierwszym charakterystycznym przystankiem na trasie jest Polana Biała Woda. Część szlaku która tutaj prowadzi jest otwarta przez cały rok. Reszta doliny pozostaje zamknięta od 01.11 do 14.06.

My byliśmy tutaj w sierpniu, ale zwiedziliśmy jedynie początkowy fragment doliny. W początkowym jej przebiegu idziemy wśród zieloności, ścieżką nad korytem wyschniętego potoku. W pierwszą stronę otaczała nas mgła, ale już w drodze powrotnej okazało się, że widoki pojawiają się prawie od samego początku – aby swój punkt kulminacyjny osiągnąć na Polanie Białej Wody. Ogromne ściany Młynarza i Rysów, przytłaczające wręcz i bliskie na wyciągnięcie ręki. Specjalnie dla nas powoli wynurzały się z zasłony chmur tworząc chyba jeszcze lepsze wrażenie niż w słoneczny dzień. Bo ani trochę nie spodziewaliśmy się tego ogromu. Minęliśmy leśniczówkę ze źródełkiem na Polanie, przeszliśmy przez szlaban zamykający drogę w okresie jesienno-zimowym, i poszliśmy jeszcze nieco dalej, bez konkretnego celu. W jednej z wiat przy łące zjedliśmy obiad i rozpoczęliśmy drogę powrotną – w naszym przypadku dłuższą – bo Gabi wstała z drzemki – i piękniejszą  – bo opadły mgły.

Szeroka droga bez utrudnień sprzyja wędrówkom z najmłodszymi – świetnie sprawdzi się pod kołami wózka. Dla nieco starszych dzieci, którym potrzeba wyzwań i atrakcji, może okazać się trochę nużąca. Choć znajdziemy smaczki w postaci źródełka wypływającego z miniaturki drewnianego domku czy licznych wiat przy których można coś zjeść i odpocząć, pojedyncze głazy na których można przysiąść. Nie oszukujmy się jednak – głównie można tu biec przed siebie, co w pewnym wieku pomimo najpiękniejszych okoliczności przyrody nie wystarczy, i wybrzmi „nudzimisie”.

Parking.
Do tej pory nie było nam po drodze w te okolice w dużej mierze ze względu na drogi i trudny w rezerwacji parking w rejonie Morskiego Oka. Znaleźliśmy jednak informację że tuż za polską granicą w Łysej Polanie jest parking słowacki -kosztuje 5E/ 25zł (Po stronie polskiej jest to 50zł, gdzie tę rezerwację trzeba mieć, a nie wiadomo czy uda się zaparkować w Palenicy Białczańskiej czy na Łysej Polanie. Np. w dniu naszej wycieczki parking na Łysej Polanie był zamknięty.) Polecamy więc Słowację!

Tagi: , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *