Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Włóczykij wyrusza na południe Beskid Niski,Beskidzkie szlaki,Górskie wędrówki,Pokazujemy świat dziecku,Z dzieckiem,Z wózkiem przez góry i doliny Beskid Niski z dzieckiem: nocleg nad Jeziorem Klimkówka i plac zabaw na Magurze Małastowskiej

Beskid Niski z dzieckiem: nocleg nad Jeziorem Klimkówka i plac zabaw na Magurze Małastowskiej


Beskid Niski z dzieckiem- nad Jeziorem Klimkowskim

W góry na plac zabaw.

Jesteśmy teraz w specyficznym podróżniczym czasie, kiedy Małej nic nie pasuje- ani nosidło, ani wózek, własne nogi przez jakiś niewielki fragment- a i owszem, ale często idą w stronę przeciwną. A najczęściej występuje „hopa hopa” czyli spacer na rękach lub na barana. Nie jest to wymarzony sposób na  pokonywanie kilometrów (dla rodzica) i trochę może się oberwać kręgosłupowi. Więc siłą rzeczy ostatni czas obfituje w trasy oznaczone na mapie na max godzinę drogi – który to czas w naszym przypadku trochę się wydłuża.

Dziś będzie o trasie w Beskidzie Niskim która pięknie się w ten nasz trend wpisuje, czyli jest krótka. Ale wisienka na torcie to aspekt motywacyjny – bo idziemy w góry na PLAC ZABAW.

 

Magura Małastowska- schronisko zamknięte, ale plac zabaw świeżo otwarty.

 

Parkujemy na Przełęczy Małastowskiej i szukamy niebieskiego szlaku. Miejsce jest dość charakterystyczne – leży przy ruchliwej i bardzo krętej (BARDZO krętej – w niektórych miejscach zakręcamy o 180 stopni!) drodze. Ta droga oddziela punkt wyjścia naszego szlaku od leżącego po stronie przeciwnej wojennego cmentarza z czasów I Wojny Światowej.

Wyruszamy – do góry za niebieskimi znakami. Przez pierwsze 5 minut prowadzą nas one asfaltem (i mniej więcej przez taki czas Żabie  udaje się wysiedzieć w wózku, potem przesiada się do niego plecak :P). Następnie szlak odbija w leśną ścieżkę. Robi się trochę kamieniście i wspinamy się coraz bardziej pod górę, niemniej da się przejechać terenowym wózkiem.

Idziemy tak około 15 minut, kiedy między drzewami zaczynają majaczyć kształty schroniska i drewnianego budynku TOPR stojącego nieopodal. Schronisko od dłuższego czasu pozostaje w remoncie i niestety nie da się wejść do środka. Za to na zewnątrz są ławeczki z których śmiało można korzystać. My idziemy dalej- ścieżką przez las w kierunku szczytu Magury Małastowskiej (wg szlakowskazu znajduje się on ok. 20 minut drogi spod schroniska). Docieramy do szerszej drogi i skręcamy w prawo. Przy górnej stacji kolejki znajdujemy to, czego dziś szukaliśmy – fantastyczny, leśny plac zabaw.

Spędzamy tu dłuższy czas. Nie mamy na dzisiaj większych ambicji – tegoroczny weekend majowy nieco dał nam popalić, bo przyplątał się do nas rotawirus, po którym wciąż dochodzimy do siebie. Dajemy więc Gabi nacieszyć się tym miejscem do woli, odpoczywamy, a potem ruszamy w dół. Nie zdobywamy nawet samego wierzchołka Magury. Ale kiedyś już tu byliśmy – i jeszcze wrócimy.

Po zejściu w dół Tomek przygotowuje drugie śniadanie, a my z Gabi idziemy obejrzeć cmentarz- nr 60, na którym zgodnie z ideą  tworzenia powojennych miejsc spoczynku z 1915 roku – spoczywają razem żołnierze niemieccy i austro- węgierscy. W jego centralnej części znajduje się drewniana konstrukcja o kapitalnym „starym” zapachu z wizerunkiem Matki Bożej czuwającej nad poległymi żołnierzami.

Oprócz leśnego placu zabaw puntem kulminacyjnym tej wczesnomajowej wycieczki był zdecydowanie nocleg – rozpoczęliśmy sezon kampingowy noclegiem przy malowniczym jeziorze Klimkówka. Większość linii brzegowej tego zbiornika jest zalesiona, jednak od strony Uścia Gorlickiego – przy stacji paliw Husarz – znajduje się zjazd na ciągnącą się kilkaset metrów, trawiastą dziką plażę. Plaża, będąca nieoficjalnym polem namiotowym, w weekend majowym jest miejscem dość popularnym – szczególnie dużo ludzi wybiera się tutaj swoimi kamperami (prawdziwymi:D) – jednak nie aż tak, żeby było to uciążliwe.  My spędziliśmy tu noc w naszym „minikamperze”. Wydaje mi się że najbardziej komfortowy czas żeby tu przyjechać to ten zanim obudzą się komary. Wczesnomajowa noc była dość chłodna bo  w nad ranem temperatura sięgnęła 5 stopni, jednak gruba zimowa kołdra którą zawsze na samochodowe noclegi zabieramy spisała się na medal. A bonusem był milion gwiazd nad głowami- tutaj niebo w bezchmurną noc wygląda zupełnie INACZEJ. Na tyle, że Gabi wychylając głowę w nocy autentycznie się przestraszyła.

Kwestie techniczne:
– brak opłat noclegowych
– w obrębie “pola namiotowego” znajduje się stary, drewniany wychodek, a między 6:00- 22:00 można skorzystać z toalety na stacji Husarz
– kiedy skręcamy z drogi w kierunku jeziora nie powinniśmy jechać ścieżką rowerową tylko polną ścieżką – jest całkiem przejezdna, a ułatwiając sobie przejazd można zarobić mandat (byliśmy świadkami takiej sytuacji)
– piękne okoliczności przyrody pewne!

No to.. przyjeżdżajcie!

Tagi: , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *