Często tu wracamy. Nie mamy bardzo daleko, bo od beskidzkiego bezludzia dzieli nas niewiele ponad godzina drogi. Za każdym razem zastanawiamy się, czy to dobre miejsce do zamieszkania. Z każdym rokiem sytuacja na świecie bardziej te nasze przemyślenia uzasadnia. I kto wie, może kiedyś powiemy, że to właśnie te okolice wybraliśmy na nasze miejsce na ziemi. Na razie jeszcze nie wiemy. Ale jesteśmy tu często.
Tuż po rozpoczęciu nowego roku, w który wchodzimy chyba jak nigdy wcześniej z dużą dozą strachu, udało nam się przewietrzyć głowy i zrobić w nich miejsce na nowe plany, zresetować umysł przed wyzwaniami. Na chwilę zapomnieć o świecie – tak jak świat zapomina czasem o tych miejscach.
Mamy tutaj swoje ścieżki, które przedeptaliśmy już mnóstwo razy, ale zwykle udaje nam się też odkryć coś nowego. Dlatego dziś pojawia się tu nową piękna trasa spomiędzy Wysowej i Blechnarki- spokojna, niezbyt wymagająca kondycyjnie, odpowiednia dla użytkowników wózków (tych nieco bardziej terenowych).
Zabieramy Was w mroźną, trzygodzinną wędrówkę, podczas której 7-stopniowy mróz zaszczypie w nosy a wiatr osmaga policzki (swoją drogą, wiecie że to osmaganie policzków jest mega ważne w budowaniu odporności?). Możecie rozpocząć ją w Wysowej lub w Blechnarce. My zaczynamy w Blechnarce, którą uwielbiamy- mniej więcej w tym samym miejscu, gdzie TĘ wycieczkę, na skrzyżowaniu szlaków żółtego i czarnego.
Na początku podążamy drogą wzdłuż rzeki będącej siedliskiem bobrów. Już ostatnim razem zauroczyły nas ich działania.
Tym razem nie odbijamy w kierunku cmentarza wojennego, nie podążymy też prosto w stronę Regietowa, ale wraz z szeroką główną drogą i niebieskim szlakiem zawijamy ostro w lewo i delikatnie w górę wędrujemy ciągle przed siebie. Krajobraz nieznacznie zmienia się w ciągu naszego spaceru- miniemy urokliwe polany ze ściętym drewnem, dwa razy wąskim mostkiem przekroczymy strumień (tu zdecydowanie łatwiej będzie z wózkiem gdzie z przodu jest tylko jedno koło). Uwaga: z daleka wydaje się na początku że przez strumień nie ma przejścia- nie wycofujmy się od razu:)
Schodzimy w dół. Trochę martwimy się czy tę wysokość trzeba będzie nadrobić… (odpowiedź: nie trzeba :P)
Aż w końcu wychodzimy z lasu w kierunku wysowskich zabudowań – pojawiają się widoki na Busov, Jawor i Lackową, w większości zakryte dzisiaj chmurami. Mieszkańcy tej okolicy mają na co dzień naprawdę ładne widoki i przy tym niesamowity spokój. Standardowo zazdrościmy inwestorom świeżo budujących się domków.
Wychodzimy do drogi głównej. (Jeśli podążalibyście w odwrotnym kierunku- trzeba szukać drogowskazu na “malowane chaty”). Skręcamy w lewo. Teraz trzeba wrócić do miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód. Mamy więc do przejścia kawałek Wysowej i praktycznie całą długość wsi Blechnarka. Droga jest dość spokojna, zaledwie kilka razy mija nas samochód, za to po prawej stronie ciągle towarzyszy nam widok na okoliczne wzniesienia. Mijamy tabliczki z opisami wspominającymi I Wojnę Światową. Mijamy charakterystyczną błękitną kapliczkę, a także cerkiew i cmentarz, (o którym więcej pisałam na końcu tego wpisu i z całego serca polecam na niego zajrzeć).
Jesteśmy na miejscu. Mamy kolejną trasę do regularnego powtarzania. 😉
Szliśmy około 2,5 godziny, mimo że patrząc na mapę wydawało nam się, że będzie to trwało dłużej.
A jeśli będziecie szukać noclegu w tych okolicach, szczerze polecamy pensjonat Pod Wysotą, w którym nocowaliśmy już drugi raz. Gospodarze są mili i pomocni, a poza tym mają super wyposażoną kuchnię, salon z kominkiem i pokój z zabawkami dla dzieciaków.
Do zobaczenia na beskidzkim szlaku!