Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Beskid Niski: krótka pętla z Blechnarki- po bezludziu.


Mgła w Beskidzie Niskim. Czy to w takich miejscach baczowie szukali upiorów?

Wiele razy byliśmy w tej okolicy, i nie raz wczytywaliśmy się w historię opuszczonych, połemkowskich wsi. Ale czasami jest tak, że aby coś poczuć- aż do kości – poza poznaniem faktów musimy włączyć resztę zmysłów. Dzisiaj się udało. Mglisty, deszczowy dzień na szlaku daje wrażenia, których nie opisze żaden twórca przewodników.

TRASA
Blechnarka- cmentarz wojenny nr 49 – Tri Kopce (734)- przełęcz Wysowska – Blechnarka

Blechnarka- przełęcz Wysowska mapa

 

BLECHNARKA

Gdy wyjeżdżamy z Wysowej w kierunku słowackiej granicy, wąską, dziurawą drogą, wygląda to tak, jakby dalej nie było już nic. Ale jest właśnie ona- zapomniana maleńka wioska, zamieszkana przez zaledwie kilkadziesiąt osób.

Życie przyszło do Blechnarki razem z wołoskimi osadnikami początkiem XVI wieku (później nazywanymi Łemkami), ale nie było łatwe- nieliczni mieszkańcy musieli walczyć z nieurodzajną glebą, niebezpieczeństwami karpackiej puszczy, i wizytami węgierskich zbójników nazywanych tołhajami. W wieku XVIII toczyli tu walki konfederaci barscy, a początkiem wieku XX dotkliwie dała się we znaki Wielka Wojna (zwłaszcza “Bitwa Wielkanocna” na stokach Jaworzynki i Wysoty, czego wspomnieniem są rozsypane po okolicy wojskowe cmentarze). A trochę później, w 1947, odbyła się akcja Wisła, w której obok Ukraińców przesiedlono praktycznie całą zamieszkującą tu ludność łemkowską.

Zamieszkujący okolicę Łemkowie byli ludnością bardzo religijną, ale obok nauk płynących z cerkwi kwitły też odmienne (i to bardzo rozbudowane) wierzenia. Otóż, Łemkowszczyzna skrywa wiele tajemnic: są tu duchy przybierające postać zwierząt, tomy zabijające ludzi którzy odważyli się pracować w dzień święty, zmory w postaci dziecka w czerwonej czapeczce lub kobiety, które utrudniają oddychanie w czasie snu. Chłopczyk w czerwonej czapce i spodenkach spotkany w pobliżu rzeki może być też topelcem, czyhającym na życie wędrowca. A oprócz niego przy rzece mogła czaić się też mamuna– pokutująca dusza złej kobiety porywająca matkom niemowlaki (czasem dająca w zamian swoje dziecko- odmieńca) lub bohyna – dusza zmarłej praczki (przybiera postać starej, brzydkiej kobiety bez odzienia, która nocą pierze bieliznę używając do tego swoich workowatych piersi…).
Jeśli w tym momencie zapachniało tu komuś wiedźmińskim universum Sapkowskiego, to kolejna informacja potwierdzi, że bardzo słusznie.
Łemkowie mieli swoich wiedźminów, nazywanych baczami, a jeden z nich, najsłynniejszy po polskiej stronie Leszko Babej, nazywany był Gyrdą z Blechnarki.
Łemkowscy baczowie zajmowali się przede wszystkim likwidacją upiorów. A najwięcej upiorów, czyli istot opuszczających po śmierci swoje groby, widywano w czasie epidemii cholery- i to właśnie im przypisywano rozprzestrzenianie się choroby. Czasem zmarli członkowie rodziny wracali tylko po to, by straszyć, ale niekiedy pomagali też w pracy na gospodarstwie. A zmarłe po narodzinach matki wracały, by karmić i kąpać swoje dzieci.
Jak bacza radził sobie z upiorem? Miał swoje sposoby, aby odnaleźć grób, który ten opuszczał. Otwierał trumnę, zwłoki przybijał do podłoża osikowymi kołkami lub zębami od bron, odcinał głowę i wkładał ją nieboszczykowi między nogi, a grób przysypywał stertą kamieni. 

Beskidzka pustka

*więcej na temat technik walki z nadprzyrodzonymi istotami, a także o tych istotach i innych łemkowskich wierzeniach można znaleźć w książce Śladami Łemków Romana Reinfussa*

Ale wróćmy do świata żywych.

WĘDRÓWKA

Samochód zostawiamy przy żółtym szlaku, około kilometra przed tym, jak skrzyżuje się on ze szlakiem czarnym. Pakujemy Małą do nosidła i ciepło owijamy, bo mimo, że nie ma śniegu, przedsylwestrowy dzień jest naprawdę chłodny. Zaczynamy wędrówkę.

Najpierw chcemy dotrzeć właśnie do czarnych znaków, które prowadzą do cmentarza z czasów I wojny światowej, na którym spoczywają austriaccy i rosyjscy żołnierze. Ale najpierw musimy kilkanaście minut podążać główną drogą Blechnarki. Czujemy się trochę nieswojo- wszędzie dookoła ogrodzone pola i powbijane tablice “teren prywatny”. W połączeniu z ponurą aurą daje to apokaliptyczne wrażenie. Po dojściu do dużego skrzyżowania szlaków skręcamy w lewo i idziemy wzdłuż rzeki Ropy. Droga jest pusta, a rzeka niesamowicie urokliwa- na całej długości została zmodernizowana przez bobry. Co kilkadziesiąt metrów spotykamy tamę, przez co na całym biegu rzeki mamy mnóstwo małych wodospadzików i oczek wodnych.

 

W pewnym momencie czarny szlak skręca w prawo- musimy przekroczyć rzekę, na szczęście w dość wąskim jej miejscu i z pomocą kładki. A później wspinamy się naprawdę stromą, błotnistą ścieżką pod górę. Wraz z nabieraniem wysokości robi się coraz bardziej mgliście, aż w końcu, gdy docieramy do cmentarza, magiczna aura staje się wręcz przytłaczająca.

 

Kładka na rzece Ropie

Na drugą stronę Ropy.

Czas na dalszą część wędrówki- za cmentarzem czarne znaki nadal pną się w górę, prowadząc nas teraz do czerwonego szlaku granicznego. A mgła schodzi coraz niżej. Na szczęście nasza droga jest na tyle szeroka i dobrze oznaczona (co w Beskidzie Niskim absolutnie nie jest oczywistością!) że możemy podążać przed siebie w miarę śmiałym krokiem. Jedynie na chwilę zabiera nam odwagę głośny szmer w pobliskich krzakach- ale okazuje się, że to tylko jeleń.

Pokonując podejście docieramy do szczytu granicznego o nazwie Tri Kopce i wysokości 734 m n.p.m., a potem zaczynamy dosyć ostro schodzić w dół. Po kilkunastu minutach docieramy do Przełęczy Wysowskiej- jednego  ważniejszych węzłów szlaków turystycznych w Beskidzie Niskim. Stoi tu spora wiata turystyczna. Z przełęczy wyruszamy szlakiem żółtym- szeroką, wygodną i nadal mglistą drogą- w kierunku naszego samochodu.

Przejście całości, czyli około 8 kilometrów, zajęło nam około 2,5 godziny. Mimo totalnego braku widoków, to była jedna z piękniejszych ostatnich wycieczek. Polecamy z całego serca.

 

 

Tagi: , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *