Od kilku lat chodziło nam to po głowie, jednak dopiero w tym roku zdecydowaliśmy się spróbować nart skiturowych. Nie mieliśmy wielkiego doświadczenia w górskiej turystyce zimą- nasze wycieczki tego typu można by zliczyć na palcach. Jednak zazwyczaj podczas tych spacerów gdzieś obok nas zasuwał pod górę przynajmniej jeden narciarz. I za każdym razem mieliśmy ochotę iść w jego ślady.
W tym roku udało się nam zapisać na weekendowy kurs w Zakopanem, na którym pożyczyliśmy tego typu sprzęt po raz pierwszy, a instruktorzy genialnie pokazali nam, jak postawić pierwsze – i kolejne- kroki. A po miesiącu od tego czasu mieliśmy już własne deski.
Jednak sam sprzęt, a nawet dobre umiejętności zjazdowe nie są wystarczające do beztroskiego planowania wycieczek na nartach. Najistotniejsze jest doświadczenie i umiejętna ocena warunków panujących w pokrytych śniegiem górach. My tych białych gór dopiero się uczymy.
TRASA
Jaszczurówka- Dolina Olczyska-Polana Olczyska –Nosalowa Przełęcz – Nosal (1206) – zjazd w dół słynnym, nieczynnym już stokiem Nosala, do drogi Oswalda Balzera
Zostawiamy samochód na parkingu w Jaszczurówce, zakładamy narty i wyruszamy. Śnieg jest dosyć wyślizgany i ten pierwszy etap pokonujemy powoli i trochę mozolnie. Po niecałej godzinie jesteśmy na Polanie Olczyskiej.
W drodze rozważaliśmy jeszcze odbicie w lewo i rozpoczęcie od zdobycia Wielkiego Kopieńca, jednak ruch na Zakopiance w sobotni poranek sprawił, że zaczęliśmy wycieczkę zbyt późno. Szukamy więc żółtego szlaku prowadzącego nas na Nosalową Przełęcz. Wraz z wysokością wzrasta jakość śniegu, którym coraz przyjemniej się podchodzi. Pojawiają się widoki.
Z przełęczy czeka nas podejście na Nosal. Na końcówce niezbędne jest ściągnięcie nart i zachowanie ostrożności.
Na szczycie łapiemy promienie zachodzącego słońca.
A potem docieramy do trasy zjazdowej. Zmrożonej, twardej, pełnej lodu i niespodziewanych dziur w ziemi. Bardzo stromej. W końcu to owiana legendą, najtrudniejsza trasa slalomowa w Polsce! A ponieważ nie ma tu teraz działającego wyciągu, warunki pozostawiają wiele do życzenia. Ale dajemy radę! Powoli (na tyle, na ile tylko się da…) i z przyspieszonym tętnem zjeżdżamy w dół.
Trasa wydaje nam się naprawdę trudna, mimo, że na zwykłym stoku dobrze dajemy sobie radę. Istotne jest, że narty skiturowe są nieco dłuższe i znacznie lżejsze niż zjazdowe, co sprawia że dużo więcej energii trzeba włożyć w ich opanowanie.
W końcu docieramy do wyciągu, który obecnie działa na wypłaszczonym fragmencie stoku Nosala i służy głównie do nauki jazdy.
W czasie naszego zjazdu zrobiło się już trochę szaro, a my, bardzo z siebie dumni, drogą wracamy do samochodu. Dzisiejsza trasa zajęła nam około 3 godzin i była dobrą rozgrzewką przed kolejnym narciarskim dniem.
Dla tych, którzy nie czują się pewnie w jeździe na nartach zdecydowanie polecalibyśmy powrót z Nosala znowu przez Dolinę Olczyską lub zjazd do Kuźnic. Zapewniałoby to mniej adrenaliny i znacznie mniej potencjalnych siniaków.