Bierzemy wolne na poniedziałek i postanawiamy wybrać się na przedłużony weekend na Ukrainę. Planowaliśmy odwiedzić Lwów już od dłuższego czasu i w końcu się udało. To aż dziwne nie być tutaj, zwłaszcza gdy mieszka się tak blisko jak my. I to jest właśnie pierwszy z tytułowych powodów.
1. Jest blisko
Pociągiem trasę Przemyśl Głowny- Lwów pokonujemy w około 2,5 godziny. Kolej pozwala uniknąć czekania na przejściu granicznym, poza tym pozwala się zrelaksować i w spokoju poczytać książkę.
2. Jest tanio
Naprawdę. Kawa w kawiarni to jakieś 4-5zł, zupa w restauracji ok 10zł. Za pizzę w centrum miasta z dodatkami i napojami płacimy około 25zł. Można więc spokojnie zajadać w restauracjach i zwiedzać lwowskie knajpki (a nawet zostawiać napiwki) bez wielkiego uszczerbku dla budżetu. Miejsce do spania również da się znaleźć za grosze- łóżko w pokoju wieloosobowym widzieliśmy już od 7zł, my zdecydowaliśmy się na nieco droższą opcję- dwuosobowy pokój z telewizorem (akurat trwał Mundial…) za 30zł/os/dobę.
3. Historia miasta
Tak ściśle związana z historią Polski. Myślę, że wcześniej urodzeni Polacy czują to najbardziej, i to właśnie ich najbardziej boli atakująca ze wszystkich stron cyrylica. Poniżej krótki zarys tego, co działo się we Lwowie przez kilka ostatnich stuleci. Niezainteresowani mogą oczywiście ten punkt pominąć.
Początki osadnictwa w tamtych trenach to IX-X wiek– zamieszkują tam wtedy Lędzianie (potocznie Lechici lub Lachowie, przy czym ta druga nazwa miała w rusińskich (ukraińskich) ustach wydźwięk obraźliwy), czyli plemię, które dzisiejsi Polacy mogą uważać za swoich przodków.
Ok. 980 roku ziemie zostały zajęte przez kijowskiego księcia Włodzimierza, a 40 lat później odzyskane przez Bolesława Chrobrego. I tak jeszcze kilkukrotnie teren Grodów Czerwieńskich, do którego wliczano Lwów, trafiał to w polskie, to w ruskie ręce (raz nawet w ręce węgierskie) .
Sam gród o nazwie Lwów został założony koło 1250 przez księcia Daniela Halickiego, na cześć swojego syna Lwa. Już około stu lat później trafił pod panowanie Kazimierza Wielkiego, który lokował miasto. I tutaj mamy dwie wersje prawdy historycznej:
1. Kazimierz przemocą podbija Lwów.
2. Umiera władca Lwowa – ruski książe Bolesław Jerzy II, który jest mężem siostry pierwszej żony Kazimierza Wielkiego (Aldony Anny Giedyminówny). Podobno zostaje otruty „przez swoich”. W traktacie sukcesyjnym zapisuje on Lwów Kazimierzowi.
Niezależnie od tego, która z wersji jest bliższa prawdy, faktem pozostaje, że tym razem na znacznie dłuższy czas miasto pozostało w polskich rękach. W dokumencie lokacyjnym król zaznaczył wolność mieszkańców różnego pochodzenia (nie tylko Polaków i Rusinów, ale także Żydów, Ormian i Tatarów) do zachowania własnych praw i religii.
Lwów był miastem królewskim Rzeczypospolitej, jego znaczenie obronne i ekonomiczne wzrastało na przestrzeni wieków.
W roku 1772 w wyniku I rozbioru Polski Lwów znalazł się pod zaborem austriackim- jako stolica Galicji. Najpierw przez kilkadziesiąt lat trwała germanizacja, natomiast od 1860, czyli początku autonomii galicyjskiej, we Lwowie zaczął się proces repolonizacji, odniemczania i rozwoju. Od tego czasu Lwów stał się także ośrodkiem ukraińskiego odrodzenia narodowego.
Doprowadziło to do wojny polsko- ukraińskiej w latach 1918-1919, kiedy finalnie Polakom udało się obronić miasto przed ukraińskim wojskiem. Walki pochłonęły życia nie tylko dorosłych mężczyzn, ale także wielu dzieci i młodzieńców- słynnych Orląt Lwowskich. Najmłodszy obrońca Lwowa miał zaledwie 9 lat. Dziś polegli obu stron konfliktu spoczywają razem na Cmentarzu Łyczakowskim. Orlęta broniły miasta również rok później- przed Armią Czerwoną. Również skutecznie.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego Lwów był trzecim pod względem liczby ludności państwem w Polsce, ważnym ośrodkiem kultury i nauki.
Po agresji III Rzeszy i ZSRR na Polskę 23 września 1939 Lwów, zgodnie z tajnym załącznikiem do paktu Ribbentrop- Mołotow, znalazł się pod okupacją Armii Czerwonej.
Dowódca obrony Lwowa- gen. Władysław Langner- podpisał z dowództwem sowieckim kapitulację, gwarantującą bezpieczny wymarsz żołnierzy Wojska Polskiego w kierunku Rumuni, po uprzednim złożeniu broni – strona sowiecka umowy nie dotrzymała. Po złożeniu broni oficerowie i policjanci zostali zaaresztowani i wywiezieni w głąb ZSRR.
W roku 1941 Niemcy zaatakowały ZSRR, zajęły miasto i dokonały masowych egzekucji na ludności żydowskiej.
30 czerwca 1941 nacjonaliści ukraińscy frakcji OUN-B (tej której przewodził Stefan Bandera) dokonali proklamacji niepodległości państwa ukraińskiego sprzymierzonego z III Rzeszą. Jednak już 11 dni później powołany przez nich rząd Jarosława Stećki został aresztowany przez gestapo.
22 lipca 1944 we Lwowie miała miejsce akcja „Burza”, we Lwowie nazywana powstaniem lwowskim (oddziały zbrojne AK przeciwko wojskom niemieckim). Jego zadaniem miało być zajęcie Lwowa przed wkroczeniem Armii Czerwonej- aby wystąpić w roli gospodarza tych ziem. Akcja przebiegała bardzo sprawnie- oddziały niemieckie faktycznie wycofywały się z miasta, na ulicach powiewały biało-czerwone flagi. Jednak po wkroczeniu oddziałów sowieckich dobra passa została przerwana. AK została rozbrojona. Generał Iwanow zaproponował, by oddziały złożyły zestarzałą broń obiecując w zamian broń bardziej nowoczesną (i ręcząc za to słowem honoru…). Najpierw zaproponował, a po pewnym czasie zażądał kategorycznie złożenia broni. Wydano rozkaz i 28 lipca poszczególne oddziały złożyły broń w wyznaczonych punktach. Współpraca Armii Krajowej Obszaru Lwowskiego z Armią Czerwoną zakończyła się podstępnym aresztowaniem dowódców i sztabów. Ponad dwa tysiące żołnierzy Lwowskiej Armii Krajowej zostało skazanych i uwięzionych w łagrach sowieckich.
Wojna dobiegała końca, w lutym 1945 miała miejsce konferencja jałtańska, na której spotkali się przywódcy koalicji antyhitlerowskiej: Józef Stalin, Winston Churchill i Franklin Roosevelt. Ustalono wtedy nowy przebieg granic. Miasto Lwów włączono do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i dokonano przymusowego wysiedlenia z niego Polaków- głównie na Ziemie Zachodnie.
24 sierpnia 1991, w wyniku rozpadu ZSRR, powstaje państwo Ukraina.
Tym, co nas Polaków bardzo boli, jest chyba wybór przez Ukraińców swoich bohaterów narodowych. 14 października 2007, w 65 rocznicę powstania UPA we Lwowie odsłonięto pomnik Stepana Bandery. Jest on odpowiedzialny za rzeź wołyńską, w której setki Polaków poniosło śmierć w sposób trudny do wyobrażenia. Z rąk własnych sąsiadów, bez litości dla kobiet i dzieci, tylko dlatego, że byli Polakami.
W mieście odnajdziemy też ulicę Romana Szuchewycza, głównego przywódcy UPA, czy Iwana Gonty- setnika kozackiego odpowiedzialnego za rzeź humańską w 1768.Trudno zrozumieć, czym zasłużyli sobie na takie upamiętnienie.
Polska przeszłość we Lwowie nie jest dostrzegalna na pierwszy rzut oka. Dołożono wielu starań, by zaznaczyć ukraińskość tego miejsca. Fragmenty napisów w języku polskim są tak rzadkie, że ich odnalezienie wywołuje dreszcz na plecach.
4. Cmentarz Łyczakowski
To miejsce zrobiło na nas duże wrażenie (potęgowane ulewą, która nas na nim złapała). Ogrom polskich nazwisk na nagrobkach skłania do refleksji. Są tutaj pochowani m.in. Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, Stefan Banach, Artur Grottger czy Konstanty Julian Ordon…
Wojskowa część cmentarza dzieli się na dwie strony: polską, z białymi mogiłami Orląt Lwowskich, i ukraińską, gdzie oprócz poległych w pierwszej połowie XX wieku największe wrażenie robią patrzące z fotografii twarze młodych mężczyzn, którzy zginęli całkiem niedawno- w czasie wojny Ukrainy z Rosją. Jak to wszystko pogodzić?
Cmentarz był kilkukrotnie niszczony.
Już w 1945, po włączeniu Lwowa do ZSRR, groby w katakumbach zostały splądrowane. W 1971 roku, przy pomocy czołgów Armii Sowieckiej i maszyn budowlanych, zniszczono kolumnadę i znaczną część pozostałych jeszcze grobów.
Rozmowy na temat odbudowy cmentarza rozpoczęły się w 1989. W grudniu 2001 władze Polski i Ukrainy doszły do porozumienia. Uroczyste otwarcie odbudowanego cmentarza nastąpiło 24 czerwca 2005 z udziałem prezydentów: Polski – Aleksandra Kwaśniewskiego i Ukrainy – Wiktora Juszczenki.
5.Katedra Ormiańska
Ze wszystkich zabytków, które udało nam się zwiedzić, to najciekawsze miejsce w mieście. Wchodzimy do katedry trochę przypadkiem, rano, zaraz przed powrotem do domu. I właściwie nie wiemy czy możemy tu być, oprócz nas nie ma nikogo- tylko mnich przy ołtarzu, który wszystko dookoła traktuje dymem kadzidła. Nieśmiało stoimy i się przyglądamy, a mnich powoli przechadza się przez kościół, okadza nas i panią w okienku sprzedającą pozwolenia na robienie zdjęć. Malowidła na ścianach dodają tej scenie jeszcze więcej mrocznego klimatu (zwłaszcza „Pogrzeb św. Odilona”, niesamowity!). Przez trzy minuty to miejsce jest tylko dla nas, potem pojawiają się inni turyści, a mnich schodzi nam z oczu. Mieliśmy szczęście.
Również dziedziniec katedry jest urokliwym miejscem.
6. Wysoki Zamek
Leży na północ od starówki, w najstarszej dzielnicy Lwowa. To tutaj można spacerować wśród pozostałości pierwszych świątyń i budowli z XIII wieku. Na szczyt wzniesienia– Kopiec Unii Lubelskiej – prowadzi kręta droga. Z góry rozpościera się widok na miasto, nam udaje się złapać także zachodzące słońce.
7. Kapitalne knajpki- Kopalnia Kawy i Dom Legend
Dwa miejsca, które zdecydowanie wygrywają w naszym rankingu lwowskich kawiarenek.
Idea kopalni kawy (Rynek 10) jest dla nas abstrakcyjna -w końcu ziarna kawowca nie rosną pod ziemią… Ale klimat jest świetny. Przy wejściu dostajemy kaski ochronne i schodzimy do podziemia. W ciemności szukamy wolnego stolika (wszystkie się kleją). Zamawiamy kawy. Z opisu kelnera wnioskujemy że jedna z nich jest palona, i rzeczywiście, ale nie w tym sensie który mamy na myśli… Mianowicie po podaniu kawy kelner każe nam zdjąć wszystko ze stolika, wyciąga butlę gazową i naprawdę imponującym płomieniem karmelizuje cukier na powierzchni napoju. W czasie tych kilku sekund martwię się tylko o swoje rozpuszczone włosy. Już wiemy dlaczego stoliki są lepkie.
Dim Legend, czyli Dom Legend, znajduje się przy ul. Starojewrejskiej 48 i wznosi się kilka pięter kamienicy w górę, a także wychodzi na jej dach. Poszczególne pomieszczenia nawiązują do lwowskich opowieści, a na samą górę prowadzą wąskie i strome schody. Kelnerami w tej knajpce są w większości karły, co dodaje miejscu baśniowego uroku. Drobna przestroga: siadając piętro poniżej dachu narażamy się na to, że do kawy wpadną nam monety wrzucane przez ludzi do kapelusza krasnala. 🙂
8. Cat Cafe
Takie miejsca są również w Polsce, ale dopiero tutaj udało nam się wejść do środka. Kochamy koty. A każdy, kto tak ma, musi tutaj zajrzeć. Pod nogami (i po stołach) błąka się całe mnóstwo rasowych futrzaków. Pierwszy raz głaskamy kota sfinksa (jest bardzo ciepły!).
9. Widok na miasto z góry
Znaleźliśmy trzy: opisany już Wysoki Zamek, Dim Legend, a także wieżę ratuszową. Właśnie widoki z wieży najbardziej nam się podobały. Zwłaszcza, że na dole widzieliśmy symetrycznie rozłożone fioletowe karimaty…
10. Lviv Yoga Day
Karimaty nas skusiły i postanowiliśmy na zakończenie dnia poćwiczyć jogę w ramach Lwowskiego Dnia Jogi. Nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, ale klimatyczny plac pod ratuszem zachęca nas do spróbowania. Może nie wszystkie ćwiczenia nam wychodzą, ale nieźle się bawimy.
I to jest właśnie nasza dziesiątka. Serdecznie polecamy spotkanie z tym miastem! Jeszcze kilka obrazków prosto ze Lwowa.
Hej, Lwów z Wami wygląda znacznie lepiej niż ten, który pamiętam z lat 80 -tych. Wtedy powiedziałem, że prędko tam nie wrócę. Może już czas by wybrać się i dokończyć zwiedzanie tego tak wyjątkowego dla polskiej historii miasta. P.