Jeśli jesteście na wakacjach w okolicach Gdańska lub Wyspy Sobieszewskiej, a na pokładzie macie małego zwierzoluba, to warto wykorzystać okazję.
Tam, gdzie Wisła uchodzi do morza, znajdziemy rezerwat Mewia Łacha, a w nim trudnodostępne piaszczyste wysepki oblegane przez morskie ptaki i… foki.
Okazuje się, że w Bałtyku żyje mnóstwo fok (głównie fok szarych) choć na plaże zapuszczają się wyjątkowo rzadko. A malutkie wysepki przy ujściu przekopu Wisły wybrały sobie jako idealne miejsce do odpoczynku.
Jak zobaczyć foki w Bałtyku?
Można wybrać się na spacer do rezerwatu, można też wybrać się w rejs łódką.
Kilka łódek proponuje około półtoragodzinne rejsy z portu w Świbnie. Płyniemy w dół rzeki aby ostatecznie wpłynąć do morza. My znaleźliśmy w Internecie łódkę Leon i to nią zdecydowaliśmy się popłynąć ze względu na świetne opinie. I nie zawiedliśmy się – było wygodnie i ciekawie, przewodnik opowiadał mnóstwo szczegółów z historii rzeki i zwierzętach ujścia Wisły.
Dowiedzieliśmy się jak dokładnie nazywa się rzeka którą płyniemy, że w porcie mieszka bóbr, jak powstały focze i mewie wysepki i przybrzeżne jeziora. A także tego, że populacja fok rozrosła się już tak bardzo, że tych urodzonych w niewoli nie można wypuszczać na wolność – co jeszcze dwa lata temu robiło fokarium na Helu. Rybacy uważają foki za konkurencję – potrafią wyjadać ryby z ich sieci i coraz częściej słyszy się o ich nielegalnym odstrzale.
Niezależnie, czy decydujemy się na spacer czy rejs – w każdym przypadku warto zaopatrzyć się w lornetkę. Nie dotrzemy do fok na bliżej niż 200 metrów (taki mniej więcej limit odległości mają łódki).
Wydaje mi się, że największe prawdopodobieństwo spotkania dużej liczby fok będzie w czasie najwcześniejszego rejsu – my zarezerwowaliśmy drugi z kolei tego dnia i okazało się, że z wyspy spłoszyła je przepływająca wcześniej motorówka. Obserwowaliśmy więc wyłaniające się z wody focze głowy i trzy najodważniejsze egzemplarze, które wczołgały się na wyspę. Nie udało nam się z takiej odległości zrobić zdjęć, na których je widać;) I tak było to świetne przeżycie.
Za rejs zapłaciliśmy 60zł za osobę dorosłą i 40zł za dziecko.
1,5 godziny siedzenia na łódce – nasza 3,5-letnia córa pod koniec miała już trochę dość- zwłaszcza że emocje w trakcie rejsu są ogromne a z kolei ruszać się za bardzo nie można.
W mojej opinii wyprawa na Mewią Łachę dostarczy więcej wrażeń niż obserwacja fok w zoo a nawet fokarium. Bo jest to właśnie wyprawa, a wyprawa to przygoda. Aby zobaczyć zwierzaka, trzeba się postarać, co daje znacznie większą satysfakcję i pozwala ten moment docenić.
Jeśli szukasz większej ilości polecajek z miejsc w których spotkasz zwierzaki, a które ich nie krzywdzą- zapraszam na niedawno powstałą grupę Zamiast ZOO – na której dzielimy się inspiracjami.