Mówią, że zdobywanie najwyższych gór to narodowa ambicja Polaków. Jeśli ktoś wspina się po mało uczęszczanych pasmach w różnych zakątkach świata, to bardzo często są to właśnie Polacy. Może dlatego i nas kusi, by postawić parę nóg w najwyższych punktach Archipelagu Maltańskiego.
Próbujemy. Na pierwszy ogień poszła Malta i jej najwyższe wzniesienie – Ta’Dmejrek – mierzące 253 metry nad poziomem morza. To wcale nie tak mało biorąc pod uwagę, że morze jest tuż obok.
Miejsce to (będąc w pełni szczerymi trudno je nazwać szczytem) leży w obrębie malowniczych klifów Dingli i znajduje się niemal przy samej drodze biegnącej wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża wyspy. Szukamy więc według wskazań GPS i odnajdujemy punkt, który powinien być właśnie wzniesieniem Ta’Dmejrek. Jest na nim ułożona cegła- być może ktoś chciał nam pomóc w poszukiwaniach? Nie ma tu żadnych oficjalnych oznaczeń i nie jesteśmy na sto procent przekonani czy nasze zamiary się powiodły. Niedaleko znajduje się ogrodzony teren budowy, a na nim usypany kopiec z piasku i kamieni, który na oko wydaje się być większy niż nasze wzniesienie z cegłą…
Znacznie bardziej oczywista jest sytuacja z najwyższym szczytem Gozo. W obrębie tej niewielkiej wyspy istnieje kilka pagórków, które rzeczywiście wznoszą się wyżej niż otoczenie. I choć ten najwyższy, Ta’Dbiegi, ma zaledwie 190 metrów nad poziomem morza, to już na pierwszy rzut oka widzimy, że jest to ładny kawałek góry.
Nie ma na niego wyznaczonego szlaku. Parkujemy w Ta’Dbiegi Crafts Village u podnóża szczytu, który wygląda z tej perspektywy dość niedostępnie. W wiosce można kupić miejscowe przetwory, wino i pamiątki. Warto tu zaznaczyć, że w pobliżu znajduje się naprawdę przepiękny kościół Ta’Pinu, który został odwiedzony przez papieży Jana Pawła II i Benedykta XVI.
Przez siatkę widzimy w miarę prostą drogę prowadzącą na szczyt, niestety teren wioski jest ogrodzony. Ostatecznie znajdujemy dziurę, przez którą w sam raz może przejść człowiek – chyba nie będziemy na górze pierwsi…
Teraz już naprawdę jesteśmy na szlaku! Idziemy prosto do góry po nieco kolczastym podłożu. Z każdym metrem wzwyż widoki robią się ładniejsze. Docieramy na samą górę i czujemy się jak prawdziwi zdobywcy, mimo że trochę nielegalni.
Wracamy przez wioskę z pamiątkami i, aby uczcić sukces, kupujemy w niej dżem z opuncji.
Hejka! Zdjęcie z cegłą jest kapitalne. pa
I ta sukienka maltańska !
Wiatr dla zdobywców