Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Tarnów: Spacer na Górę Świętego Marcina


Góra św. Marcina w Tarnowie

 

Dawno, dawno temu, dotarł tu w czasie polowania legendarny przodek hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego, czyli Spycimir Leliwita, nazywany też Spytkiem. Tak bardzo zatracił się w pogoni za przestraszonym łosiem, że zmrok zastał go w nieznanych, leśnych terenach. W pobliżu szczytu jednego z okolicznych wzgórz postanowił spędzić noc. Przed zaśnięciem dostrzegł w blasku ognia spoglądający na niego ze starego dębu –  jarzącymi się oczami – posąg pogańskiego bóstwa o kształcie sowy. Być może miał w sercu pewien niepokój, noc minęła jednak bezpiecznie. A rano ukazał mu się wspaniały widok na okolicę- zielone lasy i spokojnie płynąca wstęga rzeki. W jego sercu zrodziła się chęć, aby tu zostać i założyć swoje rodzinne gniazdo, jednak nie wypadało czynić tego na pogańskich ziemiach… I nagle dostrzegł, że zza zakrętu rzeki wyłania się i płynie w jego kierunku niewielki, drewniany kościółek! Uznał go za niezaprzeczalny znak od Boga, że jego marzenia są słuszne. Wkrótce kościół- pod wezwaniem świętego Marcina – stanął na szczycie wzgórza, a w  jego bliskiej okolicy wzniesiono dwór, następnie zaś całą osadę- nazwaną Tarnowem (od porastających okolicę krzewów tarniny).

 

 

Widok na Tarnów z Góry św. Marcina

 

 

Tak się  wszystko, a dokładnie historia Tarnowa, zaczęło – przynajmniej według jednej z wersji legendy. Spytko, znany jako Spycimir z Melsztyna (od zamku, który postawił kilkanaście lat później), jest według źródeł historycznych założycielem Tarnowa.  Żył w pierwszej połowie XIV wieku i był bliskim doradcą króla Władysława Łokietka i jego syna Kazimierza Wielkiego.  Zbudował zamek, a także lokował miasto Tarnów – zgodnie z kronikami Jana Długosza –  w latach 1328-1331. (Jego syn, Rafał, nazywany był już “Rafałem z Tarnowa” i to właśnie on zapoczątkował ród Tarnowskich herbu Leliwa.) Tak właśnie datuje się ruiny,  natomiast o wiek młodszy jest modrzewiowy kościółek w Zawadzie.  W obecnych czasach to jedne z najpopularniejszych terenów spacerowych wśród mieszkańców okolicy. Urokliwą asfaltową ścieżkę między tymi obiektami pokonamy w około 15 minut.

 

Góra św. Marcina wznosi się na 384 m n.p.m. Być może nie jest to imponująca wysokość, za to na pewno robi wrażenie fakt, że to tutaj kończy się Płaskowyż Tarnowski, a rozpoczynają się Karpaty (a konkretnie stanowiące ich część Pogórze Ciężkowickie).

 

 

Jak tu dotrzeć?

Chcąc poznać okolicę możemy wybrać kilka opcji. Samochód możemy zaparkować pod kościołem w Zawadzie (kiedy dojeżdżamy ulicą Zawadzką od strony Tarnowca) lub przy placu zabaw i parku linowym Szara Sowa poniżej ruin – jeśli jedziemy od strony Tarnowa. Pod Marcinkę dotrzemy z miasta również autobusem linii 31. Rowerzyści, którzy lubią się trochę zmęczyć na podjeździe na pewno będą zadowoleni docierając tu od dowolnej strony! 🙂

 

 

My proponujemy zatrzymanie się przy kościele i rozpoczęcie drogi od spojrzenia na rozległą panoramę miasta z jego parkingu. To piękne miejsce, o czym może świadczyć ilość zakochanych par przybywających tu w ciepłe, letnie wieczory. 🙂

 

 

Parking kościół w Zawadzie k. Tarnowa

Tu parkujemy.

 

 

Kościół św. Marcina. Obecna budowla pochodzi z XV wieku i prawdopodobnie wznosi się na elementach wcześniej tu obecnej świątyni pogańskiej.

Kościół św. Marcina- biskupa z Tours, świętego kościoła katolickiego i prawosławnego. Obecna budowla pochodzi z XV wieku i prawdopodobnie wznosi się na elementach wcześniej tu obecnej świątyni pogańskiej.

 

 

Kościół św. Marcina, Zawada

 

 

Dzwonnica kościoła św. Marcina, Zawada

 

 

Zachód słońca nad miejscowym cmentarzem.

Zachód słońca nad miejscowym cmentarzem.

 

 

Święty Marcin z Tours

Święty Marcin

 

 

Oglądamy najstarszy kościół parafialny w Tarnowie i jego okolicach. Kościół, bo sama parafia św. Marcina sięga na osi czasu jeszcze dalej– podczas wykopalisk odkryto na wzgórzu zamkowym cmentarz szkieletowy, co pozwala archeologom sądzić, że przed powstaniem zamkowych zabudowań, od końca XI wieku stał na ich miejscu kościół benedyktyński. Istniejący do dzisiaj drewniany kościółek jest spadkobiercą zarówno tradycji jak i wezwania tej starej świątyni.

Schodzimy w dół w kierunku ruin. Droga prowadzi nas wśród łąk, pól uprawnych i domków jednorodzinnych. Po prawej stronie mijamy drogę odchodzącą ostro w dół- prowadzącą do miasta. A jakieś pięć minut później docieramy do ruin.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich

 

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich

 

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie. Panorama miasta.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie. Panorama miasta.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

Schodzimy nieco niżej.

 

 

 

Obecnie trudno wyobrazić sobie, jak wyglądał zamek w czasach swojej świetności.

Podobno w pierwszych latach teren otoczony był szerokim murem, a nad zamkiem wznosiła się wieża o obronnej funkcji. Sam zamek miał składać się z części mieszkalnej i warownego przygródka pełniącego funkcje gospodarcze i administracyjne- były one połączone drewnianym mostem.
Prawdopodobnie jeszcze przed końcem XIV zamkowa zabudowa powiększyła się o gotycki pałac z kaplicą i wielką salą.

Zamek ucierpiał w czasie najazdu w 1441 roku, kiedy to spustoszyli go węgierscy przeciwnicy Jagiellonów. Po tym epizodzie wzmocniono jego obronność, a zabudowy drewniane zastąpiono murowanymi.

Kolejna przebudowa miała mieć miejsce w latach 1519- 1528, za czasów hetmana Jana Tarnowskiego, w odpowiedzi na zagrożenie ze strony imperium osmańskiego. Oprócz unowocześnienia murów i fortyfikacji, przebudowano również wnętrza zamku na styl renesansowy i wzbogacono go o bibliotekę. Wtedy zamek przeżywał swój największy rozkwit i gościło w nim wiele znanych osobistości.

W 1528 hetman zdecydował się na pół roku odstąpić zamek królowi węgierskiemu Janowi, który odreagowywał w nim wojenne klęski. 

W 1553 córka Jana Tarnowskiego, Zofia, poślubiła księcia Konstantego Ostrogskiego, najbogatszego magnata w Wielkim Księstwie Litewskim. Po śmierci Zofii wygasła główna linia rodu Leliwitów, a ich majątek trafił właśnie do jej męża. Nie wszystkim się to podoba- jego przeciwnicy posuwają się do obrabowania zamku.

W 1583 całe hrabstwo tarnowskie dzielą między siebie dwaj synowie Konstantego Ostrogskiego- Janusz i Aleksander. Według zachowanych z tego czasu dokumentów zamek liczył wtedy prawie 100 pomieszczeń. Można było dostać się na jego teren przez zwodzony most prowadzący do bramy. Brama z kolei znajdowała się w dolnej części wieży zegarowej. Obok niej stał dom starosty z łaźnią zamkową. Pod drugą wieżą, już na terenie przygródka, znajdował się loch. Południową część zabudowy stanowiły zwierzyniec (wybieg dla zwierząt służących rozrywce), ogród, a także budynek browaru.
Ruiny, które do dziś możemy zwiedzać, to najniższa kondygnacja zamku wysokiego- głównie magazyny i mieszkania dla służby.

Janusz Ostrogski był ostatnim właścicielem, który dbał o zamek. Jest ciekawą postacią- jako pierwszy przedstawiciel rodu przechodzi na katolicyzm, przez co stosunki z krewnymi ulegają pogorszeniu. Nie pozostawia po sobie męskiego potomka- większość majątku rodzinnego trafia przez małżeństwo córki Eufrozyny do rodu Zasławskich. Po jego śmierci mało kto zagląda do zamku, który stopniowo popada w ruinę.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Być może zamek doczekałby naszych czasów w lepszym stanie, gdyby nie postać księcia Janusza Aleksandra Sanguszki. W roku 1747 zgodził się on na rozbiórkę murów w celu uzyskania materiału na budowę kościoła przez siostry bernardynki.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie

 

 

Ruiny XIV wiecznego zamku Tarnowskich na Górze św. Marcina w Tarnowie.

 

 

Przed kolejnym zdjęciem czas na kolejną historię…

Od pierwszej opowieści upłynęło sporo czasu, a spokojne i płynące w dobrobycie życie mieszkańców Tarnowa przerwał najazd Tatarów. Spalili oni i zniszczyli większość dobytku ludności, na co nie pozostawał obojętny młody dziedzic rodu Tarnowskich- Spytko. Niestety jego majętny ojciec nie wykazywał takiego współczucia i wierzył, że dzielni tarnowianie świetnie poradzą sobie sami. Spytko rozmyślał jak rozwiązać tę trudną sytuację i przyszło mu do głowy, że gdyby naprawdę pomogło to wszystkim mieszkańcom, to mógłby nawet zaprzedać duszę diabłu. Oczywiście wysłannik piekieł zjawił się jak na zawołanie- elegancko ubrany, na ciemnym koniu, z oczyma błyszczącymi jak żarzące się węgle. Nie kryjąc zadowolenia pokazał Spytkowi stosowny cyrograf, a ten podpisał go swoją krwią.
Przybysz diabelską mocą wytworzył tunel wiodący z miasta aż do zamku i oznajmił Spytkowi, że oto otrzymuje dostęp do ojcowskiego skarbca, w którym nigdy nie zabraknie pieniędzy. W zamian pozostaje mu zaledwie rok życia, po którym jego dusza trafi do piekła…
Bieda została zażegnana, a młody dziedzic był wręcz uwielbiany przez ludność miasta. Niestety rok minął mu bardzo szybko, ani się obejrzał, kiedy zakończone pazurami, czarne ramiona zaczęły ciągnąć go w ciemną otchłań… Zaczęły, bo nie mogły tego dokonać!
Okazało się, że nawet sam Lucyfer nie może wciągnąć Spytka do piekła i dzięki swojej ogromnej dobroci może on pozostać w czyśćcu. Młodzieniec rozpłakał się z radości i żalu nad swoim grzechem, a jego łzy utworzyły do dziś biegnący przez Tarnów potok o nazwie Wątok…

 

 

Diabelski tunel na górze św. Marcina, Tarnów

Podobno to tutaj jest wejście do diabelskiego tunelu…

 

 

Diabelski tunel na górze św. Marcina, Tarnów

Tak wygląda jego wnętrze. Niestety jest zasypany i ciężko byłoby nam zbadać, czy naprawdę prowadzi do skarbca. I raczej nie mielibyśmy na to ochoty. 🙂

 

 

Ruiny XIV-wiecznego zamku Tranowskich na Górze św. Marcina

 

 

Góra św. Marcina, Tarnów

 

 

Góra św. Marcina, Tarnów

Wracamy.

 

 

Ruiny zamku Tarnowskich na górze św. Marcina w Tarnowie. Pierwsze wzniesienie Karpat.

Ostatni rzut oka…

 

Jeśli jesteśmy tutaj w wakacyjne popołudnie przy pięknej pogodzie, raczej nie grozi nam samotność. Ale jeśli dzień jest nieco chłodniejszy i pochmurny, być może znajdziemy chwilę tylko dla siebie i bohaterów bardzo starych opowieści…

 

Na zakończenie spójrzmy jeszcze na ten urokliwy próg Karpat- z serca miasta.

 

Marcinka z dachu wieżowca, Tarnów

 

 

Marcinka, Tarnów

 

 

 

 

  • Opowieści na podstawie Legend Tarnowskich Ewy Stadtmüller.
  • Reszta informacji: https://www.it.tarnow.pl/

 

 

 

Tagi: , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *