Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Włóczykij wyrusza na południe Województwo Świętokrzyskie Perełki województwa świętokrzyskiego: Pałac w Kurozwękach i Zalew Chańcza.

Perełki województwa świętokrzyskiego: Pałac w Kurozwękach i Zalew Chańcza.


Nocleg na dziko z dzieckiem. Kurozwęki.

Jest czerwcowy, bardzo ciepły weekend,  a my szukamy kierunku nie niedaleką wycieczkę – przejazdy w foteliku nadal nie leżą w kręgu zainteresowań naszej Żaby.

Padło tym razem na kierunek północny i tryb biwakowy – najcieplejsze noce w roku dają ogromny komfort możliwości spania w terenie. Jedziemy w stronę zalewu Chańcza w województwie świętokrzyskim, który może pochwalić się czystą, piaszczystą plażą i rozległą bazą kampingową.

Ale najpierw, w piątkowy wieczór, dojeżdżamy do naszego punktu nr 1, czyli pod Pałac w Kurozwękach. Pałacowy parking jest duży i spokojny – i decydujemy się spędzić noc właśnie tutaj. Okazuje się, że pomimo późnej pory brama prowadząca do pałacowego ogrodu jest szeroko otwarta – do północy czynny jest  Browar – jedna z atrakcji tego miejsca.
Robimy szybki rekonesans i wszyscy troje jesteśmy zachwyceni – oglądamy kucyki  i osiołki na wybiegach, odnajdujemy świetny plac zabaw i otwartą toaletę. A nad głowami latają nam nietoperze :).

Dopiero następnego dnia rano okazuje się, że bezwiednie minęliśmy nieoznaczone wieczorem kasy, bo nawet sam wstęp na teren jest biletowany.
I choć kasy są w weekendy otwarte w godzinach 10:00-17:00, to godziny pracy Browaru, znajdującego się za pałacową bramą, są znacznie dłuższe.

Rano stajemy więc w kolejce po bilet. Kupujemy podstawowy bilet wstępu na teren parku oraz bilet do Bukowego Labiryntu. Oprócz tego można jeszcze kupić oddzielny bilet na spacer z przewodnikiem po parku oraz “Bizon Safari”.
Te dwie ostatnie atrakcje wymagają jednak dostosowania się do reszty grupy co nie zawsze nam wychodzi:). Poza tym –  oglądanie hodowli zwierząt z których następnie można zamówić hamburgera… nie do końca nam pasowało. Ale bizony na pastwisku udało nam się zobaczyć. Sam pałac jest w trakcie remontu i nie ma możliwości obejrzeć jego wnętrza. Natomiast z zewnątrz prezentuje się świetnie – zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach sprzed kilku lat.

I nie tylko sam pałac przechodzi przemianę, bo opinie o tym miejscu które można wyczytać w Internecie jakiś czas temu były niezbyt pochlebne- zaniedbany plac zabaw, chwastowy labirynt i drożyzna to zarzuty które pojawiały się najczęściej. A teraz mamy odnowiony plac zabaw, czystą, zieloną  przestrzeń parkową, zadbany labirynt. To prawda, że za każdą atrakcję płacimy oddzielnie, a do tego możemy zostawić trochę pieniędzy w budce z lodami czy na zamku dmuchanym. Ale jest tu naprawdę przyjemnie.  Kucyki i osiołki to miód na serce małego zwierzoluba. Labirynt emocjonuje dużych i małych (a bez orientacji i mapy wręcz nie dałoby się z niego wydostać:D).

Możliwe, że oceniamy to miejsce wyjątkowo pozytywnie bo  udało nam się zobaczyć je również w godzinach wieczornych i wczesnoporannych, kiedy byliśmy tam sami, a wtedy zawsze dzieje się większa magia. Zwłaszcza krążące po zmroku stado nietoperzy jest niesamowite- i to, że w ciągu dwóch minut przestały nas atakować komary, chrabąszcze i inni letni towarzysze wieczorów;)
Polecamy!!

Kolejnym punktem naszej wycieczki był zalew Chańcza, który jest zbiornikiem retencyjnym na rzece Czarnej Staszowskiej. Jest idealnym miejscem na spędzenie ciepłego dnia z dzieckiem. Piasek jest, są szyszki i w miarę ciepła woda – niewiele potrzeba więcej;)

Myśleliśmy że to właśnie tutaj spędzimy drugą noc, jednak realia czerwcowego weekendu przerosły nasze możliwości;D. Nad brzegiem jeziora znajduje się baza namiotowa Feldcamp i jest naprawdę rozległa. Ale w długi weekend było tak wiele przyczep i namiotów, że uznaliśmy, że przyjemność z biwakowania w takim zgiełku będzie średnia i… na noc wróciliśmy znów pod pałac w Kurozwękach.
Ale sama piaszczysta plaża niedaleko zapory była zaludniona umiarkowanie, spędziliśmy więc na niej przyjemne kilka godzin. Tuż nad zaporą znajduje się (chyba jedyny) bezpłatny parking, z którego od plaży dzieli nas ok. 10 minut drogi przez las. Na upartego noc w samochodzie można by spędzić również tutaj jeśli szukamy opcji budżetowej, nas jednak wciąż ciągnęły Kurozwęki :).

z dzieckiem w drodze

W drodze zahaczyliśmy o jeszcze jedno ciekawe miejsce- malutkie miasteczko Szydłów. Przyjechaliśmy tu w poszukiwaniu sklepu- Biedronki, a okazało się, że to miasteczko z historią sięgającą XII wieku, średniowiecznymi murami obronnymi i zamkiem królewskim. I wieloma innymi zabytkami których nie udało nam się zwiedzić ze względu na wieczorną porę. Udało nam się przespacerować, przejść przez miejską bramę, wstąpić do galerii obrazów prowadzonej przez wójta i wziąć udział w gminnych obchodach Nocy Świętojańskiej. Koniecznie musimy tu wrócić – w ciągu dnia kiedy największe perełki są otwarte;)

Wycieczka dobiegła końca – wycieczka z tych mikro, nieodległych, a jednak bardzo zapadająca w pamięć. Odkryliśmy piękne miejsca bardzo niedaleko nas – i będziemy tu wracać.

Tagi: , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *