Można by zacząć od tego, że nasza dwulatka ma fazę na pociągi:).
I w ostatnim czasie mocno sugerowała, że chce się wybrać na kolejową wycieczkę, a my w kwestii podróży jesteśmy z tych rzadko odmawiających rodziców…
Na pierwszy raz wybór padł na Kraków, ponieważ odległość i czas przejazdu (ok. 1,5 godziny) są wręcz idealne na pierwszą wycieczkę, a na miejscu nie sposób się nudzić.
Przejazd pociągiem by pełen emocji i stanowił esencję tej podróży (tak bardzo, że zaraz po przyjeździe Mała zapadła w prawie 3-godzinną drzemkę). 🙂
Ale udało nam się też trochę pozwiedzać i przespacerować świetną trasą odwiedzając atrakcje miasta. Planowanie krakowskiego spaceru zaczęło się od wpisania w wyszukiwarkę frazy “Kraków muzea za darmo”. Bo sytuacja wygląda tak, że praktycznie do każdego krakowskiego muzeum można wejść z bezpłatną wejściówką, ważne żeby trafić na odpowiedni dzień tygodnia.
Przyjechaliśmy w niedzielę wiec postanowiliśmy wybrać się do darmowego w tym dniu Muzeum Archeologicznego.
Nasza trasa wyglądała następująco:
Dworzec Kolejowy – kościół Franciszkanów – Ogród Muzeum Archeologicznego (czekanie aż Mała obudzi się z drzemki) – spacer na Wawel – Smok Wawelski (o zianiu ogniem trzeba Malucha dobitnie uprzedzić;P) – obwarzanki – Muzeum Archeologiczne – świetny plac zabaw przy muzealnym ogrodzie- Krakowski Rynek (konie i gołębie)- Dworzec Kolejowy
Kościół Franciszkanów,
gdzie udało nam się wziąć udział we Mszy Świętej z udziałem scholi. Powstanie kościoła jest datowane na okolice XIII wieku. Na przestrzeni lat zmieniały go jednak przebudowy i doświadczały pożary. Najdotkliwszy z nich, Wielki Pożar Krakowa w roku 1850, spowodował całkowite zmiany wyglądu wnętrza kościoła. Ogromny udział miał w nich też Stanisław Wyspiański, autor obecnych w świątyni witraży oraz wyjątkowej polichromii na ścianach budynku.
Muzeum Archeologiczne (najstarsze tego typu muzeum w Polsce!) i jego ogród.
Jak wcześniej wspomniałam, trafiliśmy tu zasadniczo przypadkiem, a wyszliśmy pod OGROMNYM wrażeniem. Gmach muzeum otoczony jest dużym ogrodem z rewelacyjnym widokiem na wawelskie wzgórze. A w tym ogrodzie nawet późnym listopadem udało nam się znaleźć kilka kwitnących kwiatów! Wiosną i latem musi tu być bajkowo.
A samo muzeum? Nie dawkuje napięcia! Prosto z szatni kierunek zwiedzania prowadzi nas do wystawy o tematyce starożytnego Egiptu. I znajdujemy tam nie tylko dzbany sprzed 3 tysięcy lat (których zasadniczo się tutaj spodziewaliśmy) ale przede wszystkim sarkofagi, i szczątki ludzkie w tych sarkofagach. Mamy mumię kota i mumię zbożową. Mamy wyniki badań nad jedną z owiniętych bandażami mumii kobiety – kim mogła być, jak mogła wyglądać, zdjęcie rentgenowskie… A wszystko to w niesamowitej, mrocznej atmosferze.
Jako historycznym laikom brakuje nam tu jedynie ram czasowych z których eksponaty pochodzą oraz informacji na temat miejsca znalezienia- musimy szukać w Internecie. Od pracownika muzeum dowiadujemy się natomiast, że do pewnego momentu w czasie prowadzenia wykopalisk obowiązywała zasada, że to, co odkryje dany badacz- zabiera ze sobą do kraju. Te, z których pochodzi większość tutejszych zbiorów były prowadzone w początkach XX wieku- w el-Gamhud i Gizie. Natomiast część eksponatów egiptologicznej kolekcji pochodzi z kolei z projektu Muzeum w plecaku stworzonego przez żołnierzy Brygady Strzelców Karpackich walczących w Egipcie w czasie II wojny światowej. Niesamowite!
Kolejną wystawą którą oglądamy – tym razem schodząc, znów w półmroku, do klimatycznej piwnicy- są Peruwiańskie Zbiory Władysława Klugera. Pochodzą z wykopalisk prowadzonych na nekropoli w Ancon. Znajdują się wśród nich figurki, naczynia w kształcie zwierząt i ludzkich postaci (są dość przerażające), tkaniny.
Następnym interesującym elementem jest wystawa obrazująca dzieje człowieka (a także zwierząt i roślin) w Małopolsce- na przestrzeni wieków. Znajdziemy to liczne makiety (małe zwierzoluby będą zadowolone!) życia codziennego, a także galerię naturalnej wielkości postaci.
Teraz kolejna kulminacja napięcia: idziemy na spotkanie ze słowiańskim Światowidem!
Kamienna rzeźba spoglądająca w cztery strony świata, mierząca ponad 2,5 metra została znaleziona na rzece Zbrucz na Podolu w roku 1848. Jest datowana na przełom IX/X wieku.
Ostatnią wystawą którą odwiedzamy jest wystawa czasowa Zabytki Śródziemnomorskie, pochodząca ze zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego we Wrocławiu. Eksponaty pochodzą z grobowców etruskich, z miejscowości Vulci nad morzem Tyrreńskim, gdzie początkiem XIX, oraz w XX wieku były prowadzone wykopaliska. Jedną z waz z tej kolekcji kojarzą z podręcznika historii chyba wszyscy.
Ciężko mi ocenić od jakiego wieku można zabrać dziecko do takiego muzeum- nasza dwulatka rozumiała zbyt mało, żeby się bać i z ciekawością oglądała eksponaty. Ale trochę starsze dziecko niektóre z ekspozycji mogą co najmniej niepokoić. Z kolei już nieco później dużo dzieci zalicza etap fascynacji Egiptem- wtedy wiadomo, najlepszy czas. Czyli, to zależy:)
Plac Zabaw
przy Muzeum Archeologicznym- znajduje się tuż za jego ogrodem, idąc w stronę Wawelu. Nieszablonowy i bardzo ładny. Z atrakcjami wykonanymi z imitacji drewna, naturalnymi, prostymi zabawkami i super-szybką zjeżdżalnią, a także miejscem gdzie można spokojnie usiąść i napić się herbaty z termosu. Polecamy!
Zamek Królewski na Wawelu,
jedno z najbardziej znaczących miejsc w historii Polski, a od 1930 również jedno z najważniejszych muzeów. Od średniowiecza był siedzibą władzy świeckiej i duchowej.
W czasie krakowskiego spaceru warto wybrać się na zamkowy dziedziniec z przepięknym ogrodem, podziwiać widoki na miasto, zamkowe krużganki i Katedrę- chociażby od zewnątrz. Bo kolejki do kas biletowych, trzeba przyznać, działają nieco zniechęcająco.
Zamek można zwiedzić zupełnie za darmo w poniedziałki, oraz przez cały listopad w ramach akcji Darmowy listopad w rezydencjach królewskich.
Smok Wawelski
z Wawelskiego Wzgórza kierujemy się nad Wisłę, aby nad jej brzegiem zjeść obwarzanka i spotkać się oko w oko z wyrzeźbionym w brązie, ziejącym ogniem smokiem. Nasza Mała, mimo że uprzedzaliśmy co będzie się działo, trochę się tego ziania wystraszyła- robi wrażenie. 🙂 Rzeźba nie jest bardzo stara. Pochodzi z roku 1969.
Obwarzanek,
dawniej obarzanek, czyli słynny krakowski wypiek którego tradycja sięga podobno 600 lat wstecz! Oryginał poznamy po tym, że na spodniej części ma odbite ślady po ruszcie a posypany jest makiem, solą lub sezamem- tylko połowicznie. Jego nazwa wzięła się od procesu obwarzania, czyli wkładania do wrzątku przed pieczeniem- tak, aby nie zrobiła się z niego typowa, drożdżowa buła.
Skład takiego przysmaku to mąka, woda, sól, drożdże, cukier i tłuszcz, i tu uwaga dla wegetarian: ten tłuszcz może być zarówno roślinny, jak i zwierzęcy. Obecnie u sprzedających zwykle jest wypisany dokładny skład- warto się wczytać.
Krakowski Rynek,
o wymiarach 200×200 metrów, robi ogromne wrażenie. Znajdują się tu najbardziej znane miejskie zabytki: Kościół Mariacki, Sukiennice, kościół św. Wojciecha, wieża ratuszowa. Ale są tu też konne dorożki i gołębie zdobywające dziecięce serducha. A końcem listopada rozpoczyna się – trwa cały miesiąc – Jarmark Bożonarodzeniowy!
Było pięknie! Teraz czas na emocjonujący powrót.