Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Włóczykij wyrusza na południe Beskid Niski,Beskidzkie szlaki,Górskie wędrówki,W chuście i nosidle,Z dzieckiem Beskid Niski w klimacie listopadowym. Wędrówka na szczyt Wysoty i cmentarz wojenny na jej zboczu.

Beskid Niski w klimacie listopadowym. Wędrówka na szczyt Wysoty i cmentarz wojenny na jej zboczu.


znaleźliśmy cmentarz, szukamy szczytu, robimy szybki piknik

Ktoś mógłby powiedzieć, że listopad to nie jest dobry czas na wędrówki. Bezlistne drzewa, chmury zasłaniające widoki i pierwsze, najdotkliwsze zimno. Ja odpowiedziałabym na to, że nie ma lepszego czasu na wizytę w Beskidzie Niskim.

Tuż po Święcie Niepodległości jedziemy w dobrze znane nam rejony, gdzie mocno odcisnęła piętno jedna z bitew I Wojny Światowej. Bitwa Gorlicka, w której ścierały się siły Austro-Węgier i Niemiec przeciwko Imperium Rosyjskiemu, miała miejsce w maju 1915 roku i przyniosła setki ofiar, które pozostały tu na zapomnianych cmentarzach. Dziś odwiedzimy jeden z nich. Cmentarz wojenny nr 50 znajduje się na północno- zachodnim zboczu wzgórza, na szczyt którego nie prowadzi znakowany szlak turystyczny. Spoczywa tu 60 żołnierzy niemieckich i austriackich.  Można powiedzieć, że leży pośrodku niczego. Albo w sercu lasu. Otoczony przez złowrogo powyginane nagie gałęzie zdaje się dawać bezimiennym wojakom bardzo spokojny sen. I powoli w tej głuszy niszczeje.

Wyruszamy z Blechnarki prowadzeni przez biało- czarne znaki. Szlak zaczyna się niedaleko cerkwi i wiejskiego cmentarza i początkowo prowadzi nas w krzaki. Po kilkudziesięciu metrach trasa staje się bardziej wyraźna. Idziemy coraz bardziej w górę. Mijamy pojedyncze sosnowe drzewa. Widoki robią się coraz bardziej rozległe. Najwyższe szczyty Beskidu Niskiego- słowacki Busov i polska Lackowa chowają się w chmurach, za to jak na dłoni widzimy często przez nas odwiedzaną górę Jawor.

W końcu szlak skręca do lasu, a tuż przed tym możemy przysiąść jeszcze na chwilę na widokowej ławeczce.

Kiedy wchodzimy do lasu robi się jeszcze bardziej stromo. Ten, kto tworzył mapę i oznaczył czas przejścia na cmentarz na 15 minut… musiał być naprawdę szybkim człowiekiem!

 

W końcu jesteśmy u celu- jak na Beskid Niski szlak był oznaczony wręcz rewelacyjnie. Prowadziły nas nie tylko biało-czarne znaki na drzewach, ale też rozmieszczone gdzieniegdzie amatorskie drogowskazy na zalaminowanych białych kartkach. Miejsce jest niesamowicie ciche i spokojne, ale może to tylko listopadowa aura robi takie wrażenie?

Po odnalezieniu cmentarza kierujemy się jeszcze na położony ok. 200 metrów od niego, mierzący 784 metry szczyt Wysoty. Tak się złożyło, że gdy rok wcześniej grudniową porą nocowaliśmy w bardzo sympatycznym pensjonacie Pod Wysotą, umieściliśmy jego zdobycie na “liście marzeń” na ten rok. I udało się:) Wierzchołek jest całkowicie zalesiony.
Wdrapanie się tutaj zajęło nam ok. 40 minut, w dół szliśmy niewiele ponad połowę tego czasu. Czyli krótko, ale intensywnie.

Wróćmy jeszcze do cmentarza, nieopodal którego zostawiliśmy samochód.
Miejscowy cmentarz jest dość mały, ale znajduje się na nim kilka starych, łemkowskich grobów. Tuż za cmentarnym płotem rośnie bardzo charakterystyczne drzewo, rozdarte na dwie części, być może od rażenia piorunem.  Opisane cyrylicą nazwiska są dla nas trudne do odszyfrowania, ale wiemy, że jeden z nagrobków należy do słynnego łowcy upiorów- Leszka Babeja.(Więcej o tym i innych łemkowskich sprawach wywołujących ciarki na plecach znajdziecie TU.) W końcu udaje nam się go odnaleźć. Niesamowite jest, jak bardzo można dotknąć historii w tak idealnie listopadowy dzień.

 

Tagi: , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *