Włóczykij wyrusza na południe

Góry, podróże i Ziemia Tarnowska

Włóczykij wyrusza na południe Górskie wędrówki,Pieniny,Z dzieckiem Mała pienińska wyprawa: Kluszkowce na 2 dni

Mała pienińska wyprawa: Kluszkowce na 2 dni


Przestrzeń i słońce na Hali Majerz

Mimo że drzewa wokół wyraźnie dają znać, że to już przełom jesieni i zimy, wracamy dziś do najcieplejszych dni tego lata.

W ostatnie wakacje zdarzyło nam się uciec z Zakopanego… Każdy kto śledzi tatrzańskie wiadomości słyszał o rekordowych ilościach turystów na szlakach w niektóre weekendy. Ale jeśli ma się wolny dzień, i do tego wymarzoną górską pogodę, to jak tu nie pojechać?:) Pojechaliśmy więc w czwartek, licząc, że przynajmniej dwa dni powszednie nie będą takie złe, i faktycznie- udało się wtedy zdobyć Świnicę!

Zwykle nie narzekamy na tłumy w Tatrach, bo sami często bywamy ich częścią. Ale tamtym razem ciężko było  nawet zarezerwować nocleg! (Nigdy nie mieliśmy z tym problemu, zwykle jeździmy do Swoich Miejsc, albo szukamy na szybko na facebookowych grupach i nie mamy wielkich wymagań.) Ceny na booking.com za 4 noce rozpoczynały się od kwot czterocyfrowych, a to zdecydowanie nie było do przejścia dla naszych kieszeni. Zarezerwowane były praktycznie wszystkie noclegi w Zakopanym i okolicznych wioskach. Oczywiście w końcu coś udało się znaleźć (źródło jest jednak niewyczerpane…) ale to naprawdę były godziny poszukiwań, a zwykle ograniczało się to do minut.

Ilość ludzi szczególnie dała nam się we znaki w dzień, gdy potrzebowaliśmy załatwić coś na Krupówkach- przejście nimi kilkudziesięciu metrów było bardziej męczące (a z Małą stresujące) niż wejście na dwutysięcznik.

Dlatego nie zostaliśmy tak długo jak mieliśmy w planach, i na dwa ostatnie dni uciekliśmy do niezbyt odległej miejscowości Kluszkowce leżącej tuż za granicami Pienińskiego Parku Narodowego. I tak już od dłuższego czasu chcieliśmy odwiedzić te okolice.

Krótko i niekonkretnie, wspomnieniowo- kilka miejsc, które warto zobaczyć będąc w tej okolicy. Naprawdę pięknych miejsc.

  1. Zacznijmy górsko, od rozległej Hali Majerz.
    I pasących się na niej czasami owiec. Jest pięknie, jest też bardzo słonecznie- w dzień taki jak dzisiaj zupełnie nie ma się gdzie schować. W mojej biblioteczce jest spora kolekcja górskich przewodników nieco starszej daty, i z nimi właśnie Hala Majerz mi się kojarzy. W starych książkach często było zdjęć zaledwie kilka, i często wybierano właśnie fotogeniczne halę z dwójką wędrowców zagubionych w tym ogromie. Właśnie ta niesamowita przestrzeń czaruje nas w tym miejscu. I widoki, które wraz z powolnym zdobywaniem wysokości stają się coraz bardziej rozległe. Widzimy jezioro, a nad nim oba słynne zamki- w Niedzicy i Czorsztynie.
    Nazwa wzięła się od majera- na Spiszu był tak nazywany odpowiednik bacy strzegący jednak nie owiec, a krów.
    Możemy potraktować Halę jako zaledwie początek wycieczki i wyruszyć dalej-  na słynne Trzy Korony. Dla nas jest dziś za gorąco. Poza tym, czas na obiad:) I w tym miejscu serdecznie polecamy rodzicom z dziećmi restaurację przy której parkujemy, czyli Zajazd pod Smrekami. Mają świetny kącik zabaw, jest więc szansa na smaczny obiad w spokoju:)Hala Majerz z dzieckiem
  2. Następnie z parkingu udajemy się aby zwiedzić zamek w Czorsztynie. Nawet nie spodziewaliśmy się, że tak spodoba się on naszej Gabi.
    Zamek jest datowany na XIII wiek a jego początki wiązane z działalnością św. Kingi jako Pani Sądeckiej. Został rozbudowany za czasów Kazimierza Wielkiego i był jednym z ważniejszych punktów obronnych kraju – leżał przy rozwidleniu szlaków handlowych i dawał rozległy widok na Dolinę Dunajca. W ruinę zaczął popadać w wieku XVIII- w latach 1734-1735 został zdewastowany przez wojska kozackie, a w roku 1790 w wyniku rażenia piorunem spłonęły dachy.
    Obecnie możemy przespacerować się po całkiem nieźle zachowanych ruinach i podziwiać rewelacyjny widok na Jezioro Czorsztyńskie i okolicę.
  3. Kolejnym miejscem do zobaczenia- ale takiego niespiesznego, jest oczywiście Jezioro Czorsztyńskie. Przychodzimy tu u schyłku dnia i obserwujemy przepiękną grę świateł między niebem a taflą wody. W słoneczny dzień można skorzystać z oferty wypożyczalni sprzętów wodnych.Wieczorową porą nad Jeziorem Czorsztyńskim
  4. Ostatnim punktem będzie zdobycie góry Wdżar Wąwozem Papieskim.
    Wdżar – wg niektórych jeszcze Pieniny, wg innych już Gorce. Według jeszcze innych – wygasły wulkan (ale tego póki co badania nie potwierdzają). Zbocza góry od ponad 100 lat są obiektem badań geologów ze względu na występowanie tu rzadkiej skały magmowej- andezytu pienińskiego.

    Tak czy inaczej, trochę zbagatelizowaliśmy trasę na którą się porywamy- i wyruszyliśmy w sandałach. Ale było tak ciekawie, że muszę powiedzieć więcej:)

    Wędrówkę rozpoczynamy na parkingu w Kluszkowcach przy wejściu do wąwozu.
    I w końcu jesteśmy w drodze. Wg tabliczki informacyjnej możemy wybrać trasę łagodną skręcając w lewo, w stronę Lubania, lub ścieżkę przyrodniczą która zapewni więcej wrażeń. Skręcamy oczywiście w prawo:)
    Mijamy źródło Jana Pawła II, a następnie ołtarz papieski, gdzie Jan Paweł II odprawił mszę gdy był jeszcze kardynałem. Następnie pojawiają się przed nami strome, stalowe schody. Pokonujemy znaczną wysokość, ale trud zostaje nagrodzony możliwością odpoczynku w wiacie.
    Idziemy dalej, ścieżka staje się niezwykle malownicza, biegnie przez zarośla między kamiennymi ścianami. W pewnym momencie jesteśmy totalnie zaskoczeni, bo pojawiają się łańcuchy! Co prawda trochę nieadekwatne do trudności, ale jednak!
    Przechodzimy przez teren dawnych kamieniołomów, aby wreszcie stanąć na widokowym szczycie. A tam poza panoramą na Jezioro Czorsztyńskie i widoku na drogę na Lubań (a przy dobrej widoczności również na Tatry!) odnajdziemy Smocze Gniazdo i smoczą legendę;)
    Po spędzeniu czasu na szczycie wracamy do samochodu- szukamy alternatywnej trasy, która była oznaczona jako “łagodne wejście”. Od tej strony z oznaczeniami jest kiepsko. Najpierw kierujemy się w stronę Lubania, gdzie w dole widzimy już drewniany budynek z placem zabaw. Ruszamy więc najpierw w stronę placu zabaw, a potem żwirową drogą w dół- udaje się bez większych problemów trafić tam, gdzie trzeba.
    Zdecydowanie jest to rewelacyjne miejsce jeśli chodzi o motywację dziecka do samodzielnej wędrówki- po drodze mega dużo się dzieje i łatwo skłonić małe nóżki aby maszerowały od punktu do punktu.

Nie byliśmy w sercu Pienin, ale okolice Kluszkowców zdecydowanie skradły nasze serca!

 

Tagi: , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *