Nasza dzisiejsza trasa wiedzie przez dwie reglowe doliny i łączącą je Drogę pod Reglami. Jak na Tatry są to naprawdę bezludne miejsca- szczególnie Dolina za Bramką, w której byliśmy praktycznie sami. Dodatkowym plusem jest to, że w żadnej z dolin nie jest pobierana opłata za wstęp do TPN.
My rozpoczęliśmy na parkingu niedaleko wlotu Doliny Strążyskiej- jest dość tanio, bo dzień postoju kosztuje 10zł . Możemy również zostawić samochód przy Dolinie za Bramką.
DOLINA KU DZIURZE
Ulicą Strążyską dochodzimy do Drogi pod Reglami i skręcamy w lewo. Od wejścia do Doliny ku Dziurze dzieli nas tylko 5 minut kamienistej ścieżki. Tutaj ludzi jest jeszcze dość sporo, ale kiedy wchodzimy do doliny robi się znacznie spokojniej. Idziemy ścieżką nad korytem potoku – najpierw wąską, potem nieco szerszą. Ciągle wznosi się ona w górę – najpierw powoli, a na końcu dość ostrym- i trochę śliskim podejściem do jaskini Dziury. Po 25 minutach jesteśmy na miejscu.
DZIURA
Nad wejściem wznosi się wysoka na 52 metry i szeroka na 100 Ściana nad Dziurą, będąca celem dla wspinaczy skałkowych. Widoczne wejście jest dolnym otworem jaskini– wyżej znajduje się jej otwór górny, a jeszcze wyżej otwór kolejnej jaskini- Lisiej Jamy. Lisia Jama wąskim przejściem łączy się z kolei z jaskinią -Dziurą Wyżnią- i razem tworzą system korytarzy o długości 164 metrów.
Ale sama Dziura- od strony dolnego otworu- jest dostępna dla zwykłych wędrowców wyposażonych w czołówkę (my z Małą zwiedziłyśmy tylko fragment, a Tomek przespacerował się po całości). Gdy spojrzymy w górę, światło wpadające przez drugie wejście robi obłędne wrażenie.
Przed jaskinią ustawione są ławeczki, odpoczywamy więc przez krótką chwilę i ruszamy dalej. Po zejściu w dół doliną czeka nas około pół godziny spaceru Drogą pod Reglami w stronę Doliny za Bramką.
DROGA POD REGLAMI
Ścieżka jest niepozorna, biegnie prawie płasko, ale stwarza wyjątkowy klimat. Po prawej stronie mamy widok na pasmo Gubałówki i połacie zielonych łąk, na których pasą się owce i stoją pojedyncze chaty. A po lewej- całe Tatry! Mijamy bacówkę ze świeżymi oscypkami i stragan z pamiątkami. Wieje dość silny wiatr i zaczynamy się zastanawiać, czy nie złapie nas ulewa. Ale szkoda byłoby już wracać.
DOLINA ZA BRAMKĄ
Od początku zastanawiamy się, o którą bramkę chodzi. Bo chyba nie o szlaban, którym się rozpoczyna…? Kiedy po kilku minutach marszu mijamy imponującą skalną bramę, wiemy już, że musi chodzić właśnie o nią – i kolejne skalne zwężenia doliny. Doczytujemy później, że brama od której dolina faktycznie wzięła swoją nazwę została zburzona w 1875 roku na polecenie Towarzystwa Tatrzańskiego- w celu poszerzenia drogi.
Dla mnie dolina jest niezwykłym miejscem- na pewno niedocenianym przez turystów, ale może to lepiej? Mijamy ukryte wśród drzew strzeliste formy skalne, trochę jak z Ojcowskiego Parku Narodowego. Przez całą długość oznaczonej na zielono trasy towarzysz nam malowniczy potok zza Bramki- najpierw tworzy malownicze kaskady, aby na koniec całkowicie zalać ścieżkę! Naprawdę niesamowicie kończy się ta dolina- w strumieniu. Można ostrożnie go przekroczyć, po wystających kamieniach,bo po drugiej stronie jest trochę więcej miejsca na odpoczynek (my z Małą nie ryzykowałyśmy kąpieli).
Przejście doliny to 25 minut drogi biegnącej delikatnie pod górę. Z powrotem idziemy znacznie szybciej, ponieważ goni nas deszcz.
Podsumowanie
Czas wycieczki: ok 3 godziny marszu + dłuższa przerwa przy jaskini
Kilometry: 7 km
Suma podejść: 408m
Suma zejść: 408m
Wydaje się, że to króciutki spacer- bo same dolinki faktycznie są krótkie- a jednak nazbierało się trochę i kilometrów, i wysokości. Polecamy tę wycieczkę na pochmurny dzień, bo nie doświadczymy tu rozległych widoków, które chmury mogłyby zasłonić, za to zachwycimy się przyrodą która otacza nas bardzo blisko.
“- O nie! – krzyknął Piżmowiec. – Proszę natychmiast odczarować mi z powrotem moją książkę!
– Słusznie! – odpowiedział Czarodziej. – Otrzyma pan nową książkę. Służę.
– “O potrzebności wszystkiego” – odczytał głośno Piżmowiec. – Ależ to zupełnie inna książka! Moja mówiła o niepotrzebności wszystkiego!
Ale Czarodziej zaśmiał się tylko w odpowiedzi.”
Tove Jansson, W Dolinie Muminków